sobota, 12 września 2015

Miasto Kości-recenzja książki

Miasto Kości

"Chłopiec już nigdy więcej nie płakał i nigdy nie zapomniał tego, czego się nauczył: że kochać to niszczyć i że być kochanym to znaczy zostać zniszczonym."

  • Liczba stron: 512  
  • Liczba rozdziałów: 23
  • Tłumaczenie: Anna Reszka
  • Wydawnictwo: MAG 
  • Autor: Cassandra Clare 


Clary Fray to z pozoru zwykła, piętnastoletnia dziewczyna mieszkająca w jednej z dzielnic Nowego Jorku. Jej ojciec zginął, a matka jest artystką. Pewnego wieczoru dziewczyna wychodzi ze swoim najlepszym przyjacielem do klubu, w którym spotyka demona i Nocnych Łowców. Następnego dnia znika jej matka. Clary w zdewastowanym mieszkaniu stawia czoła potworowi. Jace-jeden z pogromców demonów, którego spotkała w Pandemonium, zabiera ją w ciężkim stanie do Instytutu. Dziewczyna tam zostaje i uczy się o świecie, o którym do tej pory nie wiedziała. O świecie pełnym czarodziei, wilkołaków, wampirów i wróżek. 


Czasami jest tak, że już przed dotknięciem książki wie się, że będzie wspaniała. Czasami przed usłyszeniem nazwiska autora jest się pewnym, że pokocha się jego twórczość. I tak było w moim przypadku. 

Cassandra Clare stworzyła niesamowity świat. Pomysł na fabułę jest według mnie świetny. Postacie są bardzo dobrze wykreowane. Przywiązałam się do głównych bohaterów. Zżyłam się z nimi i kibicowałam im w każdej chwili. Moje serce, swoją ciętą ripostą i sarkazmem skradł Jace. Bardzo polubiłam też Simona. Było mi go trochę szkoda (ci, którzy czytali Miasto Kości chyba wiedzą dlaczego). O kilku postaciach zmieniłam zdanie w trakcie lektury. To wszystko dzięki autorce, która wielokrotnie zadała mi cios w brzuch, informując o czymś, co całkowicie zmieniało postać rzeczy. 

Jedyną wadą, która rzuciła mi się w oczy, są powtórzenia. Czasem na jednej stronie zdarzały się dwa takie same, lub bardzo podobne do siebie zdania. Jeśli chodzi o wydanie-książka z zewnątrz mi się podoba. Jeśli chodzi o środek-wewnętrzne marginesy są jak dla mnie zbyt wąskie. Mam teraz jedną rękę w gipsie i było mi trudno tak szeroko otworzyć książkę. 

Ta powieść jest niewątpliwie dobrym fantasy, chociaż to debiut tej autorki.  Myślę, że fajnie będzie się Wam ją czytało jesiennego wieczoru, popijając gorącą herbatę i siedząc pod ciepłym kocykiem. Ja już nie mogę się doczekać spotkania z drugim tomem tej świetnie zapowiadającej się serii. 


"Gdybyś był w połowie tak zabawny za jakiego się uważasz, mój chłopcze, byłbyś dwa razy bardziej zabawny niż jesteś."

niedziela, 6 września 2015

Liebster Blog Award #3



„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Po przyjęciu LBA należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował. Obowiązkiem jest też wklejenie znaku LBA do wpisu.” 


Serdecznie dziękuję Ani z  AniaBloguje  za nominację. Zachęcam Was do odwiedzenia jej bloga, naprawdę warto!

Przejdę do odpowiadania na zadane przez nią pytania.

1. Ile książek liczy twoja biblioteczka?

Aktualnie nie ma mnie w domu, dlatego nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. 

2. Jaka była najgorsza książka oprócz lektury jaką przeczytałeś?

Szczerze mówiąc, raczej nigdy nie miałam złej opinii o nie-lekturze. Wynika to zapewne z tego, że kupuję książki, tylko, jeśli ich opis mnie zachęca i panują o niej dobre opinie.

3. Jakie jest twoje ulubione danie?

Szpinak w każdej postaci! 

4. Wolisz ciepło czy zimno?

Lubię, jak jest ciepło, ale nie tak upalnie jak teraz. 

5. Jaka książka sprawiła, że zacząłeś nałogowo czytać?

Szczerze mówiąc, nie pamiętam. W klasach 1-3 moje czytanie zaczęło się od Harry'ego Potter'a. Potem w klasie 4 przestałam czytać, a w 5 ponownie pojawił się Harry, tylko tym razem jako lektura. Dzięki niemu znów powróciłam do czytania i od tej pory czytam nałogowo :)

6. Jaka jest twoja ulubiona książka z twojej biblioteczki?

Kosogłos, którego ubóstwiam i będę to robić do końca życia. 

7. Jaki gatunek książek lubisz najbardziej czytać?

Najbardziej fantasy i Young Adult, ale staram się nieograniczać. 

8. Czy chętnie pożyczasz swoje książki innym?

Tak, raczej nie mam z tym problemu. Moje koleżanki dbają o książki i zawsze oddają mi je w takim stanie, w jakim im je dałam.

9. Możesz wybrać jedną, dowolną nadprzyrodzoną zdolność. Co wybierzesz?

Chciałabym czytać w myślach. Dowiedziałabym się, co inni o mnie sądzą i jakie mają wobec mnie plany :D

10. Jaki kraj chciałbyś zobaczyć?

Generalnie chciałabym zwiedzić praktycznie cały świat :) A tak najbardziej to Francję, Hiszpanię i Włochy. 

11. Wolałbyś być dzieckiem boga greckiego czy rzymskiego? Kto byłby twoim boskim rodzicem?

Z mitologią rzymską nie miałam zbyt dużo do czynienia. W sumie chyba nawet jakbym miała, to wolałabym być dzieckiem boga greckiego, bo jestem w trakcie czytania serii Percy Jackson i bogowie olimpijscy. Myślę, że fajnie byłoby być córką Ateny, tak jak Annabelle. No bo kto nie chciałby być bardzo inteligentnym? 




Moje pytania:

  1. Gdybyś mogła zmienić zakończenie jednej książki, jaka by to była?
  2. Po jaki gatunek książek rzadko sięgasz?
  3. Wolisz kupować czy wypożyczać książki? Dlaczego?
  4. W jakim fikcyjnym świecie chciałabyś zamieszkać, a w jakim nie?
  5. Dlaczego założyłaś bloga?
  6. Co chciałabyś robić w przyszłości?
  7. Ekranizacja, na której się zawiodłaś?
  8. Co, oprócz czytania, lubisz robić w wolnym czasie?
  9. Czy podczas czytania słuchasz muzyki?
  10. Masz książkę (lub książki), która w jakiś sposób wpłynęła na twoje życie?
  11. Od jakiego czasu kochasz czytać?


Nominuję:

  1. http://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/
  2. http://czytac-to-zyc-podwojnie.blogspot.com/
  3. http://coffeethebook.blogspot.com/

niedziela, 30 sierpnia 2015

CLASSMATE BOOK TAG


Pierwszy września już pojutrze, dlatego postanowiłam zrobić Tag wymyślony przez Marthę z Secret-Books. W wielkim skrócie-w tej zabawie będziemy tworzyć własną literacką klasę. Najpierw należy wybrać pięć ulubionych książek. Ja wybrałam:

  1. Charlie
  2. Złodziej Pioruna
  3. Gwiazd Naszych Wina
  4. Kosogłos
  5. Eleonora&Park

Tytuły tych pięciu powieści wpisuję na małe karteczki, które wrzuciłam do pojemnika. Następnie losuję, otwieram daną książkę na obojętnie jakiej stronie i pierwsze imię, które się na niej pojawi, przyporządkowuję do jednego z punktów.

W mojej literackiej klasie będą takie typy osób:

  1. Kujon
  2. Mięśniak
  3. Przewodniczący klasy
  4. Głupia blondynka
  5. Szara myszka
  6. Gaduła
  7. Klasowy błazen
  8. Plotkara
  9. Emo
  10. Śpioch



1.Kujon

Klasowym kujonem zostaje Hazel z Gwiazd Naszych Wina. Z tego co pamiętam, Hazel dużo czytała i była inteligentna, dlatego mi pasuje :)











2. Mięśniak

Wylosowałam Złodziej Pioruna, a pierwszym imieniem, jakie pojawiło się na otwartej przeze mnie stronie był Ares. Nie pamiętam, czy w książce było napisane cokolwiek o jego budowie ciała, ale jego zachowanie zapadło mi w pamięć. Prowokujący do walki, drwiący i gniewny. To chyba pasuje do takiego typowego "mięśniaka".







3. Przewodniczący klasy


Uwaga, uwaga, przewodniczącym klasy jest... Peeta z Kosogłosa! Z całą pewnością, jest on inteligentny i pomysłowy. No i ma dar przekonywania, co mogłoby mu się przydać w tej roli.













4. Głupia blondynka  


Głupią blondynką zostaje Eleonora z Eleonora&Park. Według mnie, ta postać kompletnie nie pasuje do tego typu dziewczyny. Czytała komiksy, słuchała muzyki, martwiła się o bliskich. Nie, ta rola odbiega od jej charakteru.









5. Szara myszka


Wylosowałam Augustusa z Gwiazd Naszych Wina. Cóż, jego usposobienie na pewno nie jest podobne do usposobienia "szarej myszki". Był błyskotliwy, miał poczucie humoru. Nie był cichy, czy nieśmiały.










6. Gaduła



Hahaha, wypadło na Prezydenta Snowa z Kosogłosa. Jeśli chodzi o zastraszanie innych, to można powiedzieć, że był gadatliwy.












7. Klasowy błazen


Klasowym błaznem zostaje Patrick z Charlie. W sumie zachowywał się śmiesznie, na przykład naśladował swojego nauczyciela itd., no i śmiali się z niego, mówiąc do niego "Nic". Ci, którzy czytali tą książkę, albo chociaż oglądali film, wiedzą o co chodzi z tą ksywką :D





8. Plotkara


Po raz kolejny wylosowałam Eleonorę z Eleonora&Park. I znowu nie pasuje mi do takiego typu. To raczej o niej plotkowano, bo nietypowo wyglądała.









9. Emo




Padło na "Ciocię Em" (brakuje tylko "o" :D) ze Złodziej Pioruna, czyli mitologiczną Meduzę. Nosiła zasłonę na twarzy i zwój na głowie, a to trochę niecodzienne, lecz to chyba za mało, żeby określić ją mianem "Emo".






10. Śpioch



Na ostatniej kartce, jaką mam, widnieje tytuł: Charlie. Śpiochem zostaje Sam. To do niej nie pasuje. Jest za bardzo przebojowa i energiczna. 









To już koniec tego Tagu. Mam nadzieję, że się Wam spodobał. Jeśli też taki zrobiliście-zostawcie link w komentarzu. Chętnie poznam Wasze klasy! :) 

wtorek, 25 sierpnia 2015

Jak znaleźć czas na czytanie w roku szkolnym?

Cześć! Dzisiaj mam dla Was coś, czego na tym blogu jeszcze nie było, a mianowicie poradnik. Zbliża się rok szkolny, a z nim obowiązki, prace domowe i nauka. To oznacza mniej czasu na czytanie. Napiszę Wam, jakie sposoby na czytanie w tym okresie mam ja. 


1. Wygospodaruj sobie czas.

Najlepszym sposobem na wygospodarowanie sobie czasu jest ułożenie planu dnia. Dobrze jest sobie dokładnie rozpisać, co o której godzinie będziemy robić. Ja w roku szkolnym czytam zazwyczaj wieczorem. 

2. Niech książka stanie się Twoją towarzyszką. 


Zabieraj książkę wszędzie, bo nigdy nie wiesz, gdzie i kiedy może natrafić się okazja do czytania. Ja często czytam w drodze do szkoły, na przerwach, czy na poczekalni u lekarza. 

3. Planuj, jakie książki chcesz przeczytać w danym miesiącu.

Miej na uwadze swoje możliwości i nie wymyślaj liczb z kosmosu. Wybierz te pozycje, które Cię interesują. W końcu czytanie ma być przyjemnością, a nie smutnym obowiązkiem, prawda? Możesz wybrać też jedną/dwie książki, które będą takimi dodatkowymi, które przeczytasz, gdy będziesz mieć więcej czasu. 

4. Wstań wcześniej.

Z dobrą książką z pewnością świetnie rozpoczniesz dzień. 

5. Zastanów się nad tym, co pożera Twój czas.

Godzinami siedzisz na Facebooku i Instagramie? A może obsesyjnie sprawdzasz Aska? Postaraj się to zmienić. Ogranicz czas, który spędzasz na portalach społecznościowych, czy oglądając telewizję. Na pewno bardziej zrelaksujesz się przy książce, niż przy komputerze. 

6. Czytaj przed snem. 

Serial raczej nie pomoże Ci się wyciszyć tak samo jak nawet krótkie czytanie, które też o wiele lepiej wpłynie na jakość Twojego snu. 

7. Wyłącz wszelkie urządzenia. 

Jeśli masz zamiar czytać-wyłącz komórkę, laptopa, tableta i telewizor. Chyba nic nie może rozproszyć bardziej od dźwięku ciągle przybywających powiadomień z Facebook'a, czy natarczywej koleżanki, która uparcie próbuje się z Tobą skontaktować. Jeśli nie będziesz rozproszona, bardziej skupisz się na czytaniu. A co za tym idzie? Będziesz czytała szybciej, więc zdołasz przeczytać więcej. 

8. Rozmawiaj o książkach z innymi. 


Rozmowa stanowi mobilizację do czytania. No bo kto nie chciałby się pochwalić, jaką książkę właśnie przeczytał? Trochę podyskutować, podzielić się swoją opinią na temat danego dzieła? 

9. Czytaj w drodze. 

Tak jak już pisałam, często czytam w drodze do szkoły i na zajęcia dodatkowe. Praktycznie zawsze biorę ze sobą książkę do samochodu. Po co bezczynnie patrzeć się na jezdnię, skoro można tak wykorzystać ten czas? 

10. Słuchaj audiobook'ów. 

To dobre rozwiązanie dla osób, które uprawiają sport. Słuchając audiobook'ów można biegać, jeździć na rowerze, spacerować. Ja raczej nie korzystam z takiej opcji, bo jak wiecie-wolę książki w wersji fizycznej, ale komuś może się to przydać. Dobrym rozwiązaniem mogą okazać się też książki w formie kieszonkowej. Zajmują o wiele mniej miejsca, niż te w normalnym wydaniu. 



A Wy jakie macie sposoby na czytanie w roku szkolnym? Koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach!




niedziela, 23 sierpnia 2015

Maybe Someday-recenzja książki


Maybe Someday 

‘Często usiłujemy ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać. Ludzie skrywają emocje, zupełnie jakby ujawnienie ich było czymś złym.’

    Okładka książki Maybe Someday
  • Autorka: Colleen Hoover 
  • Tłumaczenie: Piotr Grzegorzewski 
  • Wydawnictwo: Otwarte
  • Ilość stron: 440 
  • Ilość rozdziałów:  

Sydney ma wszystko, czego jej potrzeba- pieniądze, przyjaciółkę i udany związek. Ku niezadowoleniu swojego ojca studiuje wychowanie muzyczne. Co wieczór powtarza swój codzienny rytuał, wychodzi na balkon, by posłuchać zniewalającej gry pewnego przystojnego chłopaka z gitarą. Często śpiewa do jego utworów i pisze do nich teksty. Od dzieciństwa gra na pianinie i ma zamiłowanie do muzyki. Ma też dwadzieścia dwa lata i strasznego pecha. W dniu urodzin dowiaduje się, że chłopak zdradza ją z jej najlepszą przyjaciółką. Chociaż urodziny ma ona, a nie tych dwoje, Sydney obdarowuje ich prezentem-niespodzianką, w postaci sierpowego w twarz. Po tym zdarzeniu, z obolałą pięścią i walizką w ręce rusza na poszukiwanie lepszego życia, bez fałszywej przyjaciółki i obłudnego chłopaka. 

Przemoknięta i załamana dziewczyna jest skazana na zamieszkanie u Ridge'a-tajemniczego gitarzysty, którego słuchała co wieczór. Szybko znajdują między sobą nić porozumienia i zaprzyjaźniają się. Okazuje się, że Rigde zauważył, jak Sydney śpiewała do jego muzyki. On świetnie gra, ale cierpi na coś w rodzaju blokady twórczej i jego utworom brakuje tekstów. Przekonuje Sydney do podzielenia się z nim tym co napisała. Dziewczyna robi to, co skutkuje potem tym, że zostaje tekściarką swojego ulubionego zespołu. 

W tej powieści jeden rozdział jest opisywany z punktu widzenia Sydney, a drugi z punktu widzenia Ridge'a. Nie jest to nic oryginalnego i niespotykanego, ponieważ dzisiaj tego typu podział można spotkać w wielu książkach dla młodzieży. Cieszę się, że został tu zastosowany, tak samo jak np. w Eleonora & Park. Dzięki temu możemy poznać uczucia obojga bohaterów, a nie tylko jednego z nich. 

Za świetny pomysł uważam też dołączenie do książki kodu, za pomocą którego mamy dostęp do piosenek, których teksty znajdują się w powieści. Wspaniale było słuchać tej muzyki w trakcie lektury. Czułam się, jakby Ridge grał tuż obok mnie. Muzyka odgrywa w tej powieści bardzo ważną rolę. W istocie to od niej wszystko się zaczęło i dzięki niej główni bohaterowie zwrócili na siebie uwagę. Tym bardziej cieszę się, że na potrzeby tej historii powstał osobny album. Pani Hoover i panu Petersonowi należą się gromkie brawa. Ich współpraca okazała się naprawdę owocna. 

Zastanawialiście się kiedyś, czy można kochać dwie osoby jednocześnie? Jeśli nie, to sięgając po tę książkę, zaczniecie. Taki bowiem wątek w niej występuje. Szczęśliwy związek, dwie kochające się osoby. A potem pojawia się ta trzecia, która wraz ze swoim pojawieniem się wszystko zmienia. Zabiera połowę serca, która zajmowała ta druga. I teraz w jednym sercu są dwie osoby, pomiędzy którymi ta trzecia będzie musiała kiedyś wybrać.

Może pomyślicie, że Maybe Someday przypomina inne młodzieżówki. Ale to nie prawda. Na kartach żadnej powieści nie pływa tyle różnych emocji i uczuć. Ta książka jest naprawdę dobrze przemyślana. Nic nie dzieje się w niej bez powodu. Oprócz emocjonalności, wyróżnia ją także realizm. Postacie są takie jak my, rzeczywiści ludzie. Mają swoje wady i zalety, ich zachowanie nie bierze się znikąd. Pokochałam praktycznie wszystkich bohaterów, właśnie za tą prawdziwość. Największą sympatią darzę Ridge'a, za lojalność, choć innych bohaterów też bardzo polubiłam.

Tak dobrze napisanej książki nie czytałam już dawno, o ile w ogóle. Czyta ją się tak lekko i dobrze, że nie potrafię tego opisać. Wczoraj czytałam ją w poczekalni u lekarza. Tak się zaczytałam, że gdy nadeszła moja kolej, mama musiała krzyczeć, żeby wyrwać mnie ze świata z powieści pani Hoover. 

Autorka poruszyła bardzo ważne tematy, takie jak niepełnosprawność. Uzmysławia nam, że nie powinniśmy traktować takich ludzi inaczej, a tym bardziej gorzej! Oprócz tego dotknęła problematyki zdrady, dokonywania wyborów, akceptowania prawdy, taką jaka jest. 

To pierwsze dzieło pani Hoover, z którym mam do czynienia. I zdecydowanie zasługuje na miano dzieła. Wiele razy śmiałam się na głos, wiele razy płakałam. Maybe Someday podbiło moje serce, które podczas czytania zostało kilkakrotnie złamane i poskładane na nowo. 



‘Nauczyłem się jednak, że sercu nie można nakazać, kiedy, kogo i jak ma kochać. Serce robi co chce. Od nas zależy najwyżej to, czy pozwolimy naszemu życiu i głowie dogonić serce.’

piątek, 21 sierpnia 2015

Celebrity Book Tag


Zastanawiałam się, jakiego posta dodać. Stwierdziłam, że recenzję wstawię w niedzielę, a w ten tag dzisiaj. W następnym tygodniu oczekujcie czegoś "innego" :) 

1. Emma Watson - książka z piękną, kick-ass bohaterką.

Hmm... Może Annabeth z serii Percy Jackson i bogowie olimpijscy? Była piękna, a także odważna, no i potrafiła walczyć. 

2. Ryan Gosling - książka z najgorętszym bohaterem męskim.

Mogłabym wymienić takich kilkanaście, albo i kilkadziesiąt. Postaram się jednak ograniczyć się do trzech. Zacznijmy od Patch'a z Szeptem. Kolejny może być Finnick z Igrzysk Śmierci. Wymienię jeszcze Ridge'a z Maybe Someday. 

3. Brangelina (Angelina Jolie i Brad Pit) - ulubiona literacka para.

Jest ich naprawdę sporo. Nie mogę nie wymienić tu Katniss i Peety, Sydney i Ridge'a, oraz Hazel i Augustusa. 

4. Shailene Woodley - niedawno odkryty autor, którego pokochałeś. 

Colleen Hoover! Maybe Someday jest wspaniałe. To pierwsza powieść tej autorki, którą przeczytałam, lecz na tym nie poprzestanę. 

5. Josh Hustcherson - ulubiona krótka książka. 

Haha, to pytanie jest dobrze dobrane do osoby. Już kiedyś na nie odpowiadałam. Moją ulubioną krótką książką jest Charlie. Ma tylko 219 stron, ale jej treść, choć nieduża, jest bardzo wartościowa. Polecam wszystkim! Recenzja 

6. Dwayne Johnson - ulubiona gruba książka

Nie wiem, jak odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ czytam książki o podobnej ilości stron. Zazwyczaj nie przekracza ona czterystu. 

7. Leonardo DiCaprio - książka z najbardziej przykrą śmiercią.

Moja odpowiedź chyba Was nie zdziwi-Gwiazd Naszych Wina. Mogę dodać tu też Trzy metry nad niebem. Przy obu tych powieściach płakałam. 

8. Kristen Stewartnajbardziej nudna książka. 

Czytam wyłącznie książki, które mnie interesują, dlatego nie wiem jaki tytuł podać. Może W pustyni i w puszczy. Nie przeszłam nawet przez pięć rozdziałów tej lektury, chociaż się starałam. 

9. Ian Somerhalder i jego kot książka przesłodzona

Nic nie przychodzi mi na myśl. Praktycznie każda książkowa historia miłosna jest słodka. 


wtorek, 18 sierpnia 2015

Trzy metry nad niebem-Recenzja książki


Trzy metry nad niebem

''Ty i ja... trzy metry nad niebem.''


    Okładka książki Trzy metry nad niebem
  • Autor: Federico Moccia
  • Tłumaczenie: Krystyna i Eugeniusz Kobatcowie
  • Wydawnictwo: Muza
  • Tytuł oryginału: Tre metri sopra il cielo
  • Ilość stron: 350
  • Ilość rozdziałów: 54

"Mówi się, że kiedy umierasz, w jednej chwili widzisz najważniejsze momenty swojego życia."



Ona... Dziewczyna z dobrego domu, ułożona, inteligentna, mogąca mieć wszystko, czego zapragnie, ale wychowująca się pod czujnym okiem apodyktycznej matki. Uczęszcza do prywatnej szkoły i przyjaźni się z nieco zwariowaną Palliną. 

On... Przystojny i dobrze zbudowany. Pochodzi z rozbitej rodziny. Swój czas spędza na szlajaniu się po mieście, ćwiczeniach na siłowni i braniu udziału w "wyścigach Rumianków". Jest typem chuligana i awanturnika. Swoją siłę często wyładowuje na niewinnych ludziach. Nie odmawia alkoholu i wraz ze swoimi przyjaciółmi nierzadko okrada innych. 

Pewnego ranka Step zaczepia Babi w drodze do szkoły. Dziewczyna, w przeciwieństwie do swojej siostry, jest oburzona jego zachowaniem. Ścieżki tych dwojga spotykają się ponownie na przyjęciu urodzinowym jednej z koleżanek Babi. Chłopak wraz ze znajomymi wpada na nie bez zaproszenia i robi niemałe zamieszanie. 

Czy los da szansę tym dwojgu? Czy ogień i woda mogą zacząć żywić do siebie uczucie? 

O tej powieści dowiedziałam się niestety dopiero po obejrzeniu ekranizacji. Długo zbierałam się do jej zakupu. Muszę przyznać, że postawiłam jej wysoką poprzeczkę i nie mogę powiedzieć, że się zawiodłam, chociaż podchodziłam do niej dwa razy. Opłacało się przebrnąć przez pierwszy rozdział, ponieważ resztę czytało mi się świetnie. Autor ma lekkie i bardzo przyjemne pióro. Zdarzały się zwroty, których nie użyłabym w stosunku do rówieśników, bo byłabym wyśmiana, lecz to mi jakoś nie przeszkadzało. 

Zdecydowaną zaletą Trzy metry nad niebem są dobrze wykreowane postacie. Praktycznie wszystkie pokochałam. No, oczywiście z wyjątkiem Maddaleny. Od dawna tak bardzo nie znienawidziłam fikcyjnej postaci. Ugh, jaka ona jest wredna! Ale w sumie to dzięki niej w pewnej ciekawej sytuacji poznajemy temperament Babi. Ci, którzy czytali, wiedzą o co mi chodzi :) 

W tej książce spotykamy się z narracją trzecioosobową. Do tej pory jej nie lubiłam, ale teraz jakoś się do niej przekonałam. Dużo lepiej mogłam wyobrazić sobie pewne sytuacje. Cieszę się, że właśnie taki typ narracji występuje w dziele pana Moccii. 

Kolejnym atutem jest przemiana bohaterów, którą obserwujemy. Step z aroganckiego chuligana przekształca się w uczuciowego chłopaka, który dla swojej prawdziwej miłości jest w stanie zrobić wszystko. Dla niej zmienia sposób bycia, zaczyna stronić od bezsensownych bijatyk, zwierza się i opowiada nawet o najgorszych wspomnieniach z dzieciństwa. Babi zaczyna ryzykować, oraz żyć chwilą. Robi rzeczy, których kiedyś by nie zrobiła. Wyraża własne zdanie i walczy o słuszne dla niej sprawy i osoby, na których jej zależy. 

Autor potrafi doskonale grać na emocjach czytelnika. Muszę się przyznać-pod koniec książki płakałam. Nie zdradzę dlaczego, gdyż nie chcę psuć Wam czytania. Mogę jedynie zagwarantować, że podczas lektury tej powieści wielokrotnie się uśmiechniecie, ale i przemyślicie pewne tematy. 

Było już o zaletach, teraz czas na wady. Mankamentem tego dzieła są przeskoki w czasie. W jednym momencie autor wraca do jakiegoś wydarzenia z przeszłości, a my nie wiemy, z jakiego punktu widzenia jest ono opisywane. Narrator "przeskakiwał" z jednej sceny na drugą i ciężko było się w tym połapać. Z czasem się do tego przyzwyczaiłam, ale przez pierwsze sto stron było ciężko. Dialogi, mimo, że zabawne, również momentami stają się niejasne i nie można rozpoznać, kto co mówi. 

Podsumowując. Trzy metry nad niebem to świetna książka, opowiadająca o miłości, która z pozoru jest skazana na porażkę. Ale czy w wypadku Babi i Stepa musi tak być? Może uda im się nie zgasić tego roziskrzonego uczucia? 

Dowiecie się sięgając po tę powieść. Zapewniam Was, warto unieść się te trzy metry nad niebo. 

"Strach to czasem brzydka rzecz. Nie pozwala ci doznawać najpiękniejszych chwil. Będzie Twoim przekleństwem, jeśli go nie pokonasz."